Józef i Maria przy obrzezaniu i nadaniu imienia swemu synowi,
uznają swoją przynależność do Ojca niebieskiego i swą zbawczą misję
ks. Silvano Macchi
NW Ewangelii Łukasza po epizodzie wizyty pasterzy (2-15) następuje kolejne wydarzenie – obrzezanie dziecka i nadanie mu imienia. Fragment ewangeliczny ukazuje Świętą Rodzinę: Maryję, Józefa i Dzieciątko, ale w sposób szczególny widzi Józefa jako przewodnika, wychowawcę, autorytatywnego ojca.
Zgodnie z prawem Mojżesza obrzezanie nowo narodzonego dziecka miało nastąpić osiem dni po urodzeniu. Znak na ciele dziecka oznaczał jego przynależność do ludu świętego, wybranego przez Boga, czemu towarzyszyło nadanie mu imienia, które w Biblii jest synonimem osobowości człowieka, wskazującym na jego przeznaczenie. Stało się to także w przypadku syna Marii; nowo narodzonemu nadano imię Jezus, zgodnie z poleceniem, jakie otrzymała od anioła przy zwiastowaniu. Ale te gesty należały do głowy rodziny, nawet jeśli w omawianym wersecie Ewangelii nie ma wzmianki o Józefie.
Jednak uwaga Luca, zamiast na obrzezaniu, skupia się na narzuceniu imienia, jakby sankcjonował ograniczenie tych starożytnych ceremonii i rytuałów oraz uwypuklił tożsamość tego dziecka. Imię „Jezus”, które było wówczas dość powszechne, miało wymagające znaczenie: „Bóg zbawia” lub „Zbawiciel”. Wzmianka o obrzezaniu jest powściągliwa, niemal ukradkowa; nie jest też powiedziane, że dziecko zostało obrzezane, lecz jedynie, że po upływie wyznaczonego przez prawo czasu na obrzezanie nadano mu imię Jezus, tak jak go nazwał anioł przed poczęciem w łonie matki. Rzeczywiście w Chrystusie Jezusie – napisze apostoł Paweł, którego współpracownikiem był ewangelista Łukasz – nie liczy się obrzezanie czy nieobrzezanie, lecz tylko wiara działająca przez miłość (por. Ga 5, 6). Liczy się obietnica wpisana w to imię, wyrażona w słowach anioła, zanim nastąpią wydarzenia.
Poprzez obrzezanie Jezusa, którego pragnęli Józef i Maryja, dali świadectwo, że życie ich syna nie należy do nich ani do samego syna, ale tylko do Pana nieba i ziemi. Ten ich syn jest synem Boga i jako taki musi być mu ofiarowany i poświęcony. Tak powinno być z każdą matką i każdym ojcem: uznanie, że dziecko nie jest własnością prywatną, nie należy do nich, ale do Boga. Ten gest posłuszeństwa, którego ten syn doświadcza podczas obrzezania, będzie dopiero pierwszym w życiu długi ciąg upokorzeń, od chrztu w Jordanie aż po krzyż, przez który Jezus napełni prawdą starożytne obrzędy, nie unieważniając ich, ale biorąc je na siebie i doprowadzając do końca. Narzucone mu imię będzie z czasem nabierało kształtu, urzeczywistniając zbawienie Boże, bo Jezus przynosi odkupienie.
Z wielką alegoryczną sugestią św. Ambroży komentuje, że starożytna recepta staje się symbolem zmartwychwstania Chrystusa, które nastąpiło pierwszego dnia po szabacie, czyli ósmego dnia. Obrzezanie, znak krwi i śmierci, obchodzone ósmego dnia po urodzeniu, jest znakiem zmartwychwstania, wyrażającym się w tym przypadku właśnie imieniem dziecka.
Najważniejszym aspektem jest narzucenie nazwy; Maryja i Józef są posłuszni
Zastygam narzucając mu wskazane przez niego imię, czekając, aż poznam prawdę, jaką ono zawiera.
Nadanie dziecku imienia oznacza akt wiary. Maria już poczęła tego syna, będąc posłuszna słowom anioła; ponownie „rodzi” go, nadając mu wraz z Józefem imię wybrane nie przez nią, ale przez samego anioła. Maryja i Józef również w tym przypadku podporządkowują się woli Bożej, a prawdziwość tego imienia zostanie wówczas usankcjonowana przez historię tego dziecka. To znowu apostoł Paweł w Liście do Filipian skutecznie podsumowuje sens drogi tego syna, która rozpoczyna się na oczach Józefa i Maryi: mimo że znajduje się w stanie Bożym, nie będzie uważał się za równego sobie z Bóg jako skarb, którego należy bronić z zazdrością; ogołoci się, przyjmując pozycję sługi, upodabniając się do ludzi, będąc posłusznym aż do śmierci i śmierci krzyżowej. I właśnie dzięki jego posłuszeństwu Bóg go wywyższy i da mu imię przewyższające wszelkie inne imię, aby na imię Jezusa zginało się każde kolano w niebie, na ziemi i pod ziemią i każdy język głosił: «Jezus Chrystus jest Panem”, ku chwale Boga Ojca (por. Flp 2-6).
Ale żeby to wszystko mogło się wydarzyć, potrzebny jest ojciec i matka. A rola Józefa (choć przeoczona przez Łukasza) jest nierozerwalnie związana z rolą Maryi: ich zgoda, zrozumienie, koncentracja są doskonałe i nie można ich brać za oczywistość (ich także nie oszczędzi bólu). Nie tylko zgoda panny młodej i panny młodej jest doskonała, ale zgodność obojga z wolą Bożą jest doskonała w wydawaniu i poświęceniu światu tego nieznanego, tajemniczego i bardzo wymagającego dziecka.
To dziecko nie jest „przypadkiem” życia (tak jak nasze życie nigdy nie jest „przypadkiem”) i święci rodzice uznają, że sens, prawda jego życia nie pochodzi od nich, ale należy wyłącznie do Ojca w niebie . Zawarta jest tu cała wartość zadania wychowawczego rodziców, a także całe znaczenie rytuału religijnego, wbrew pewnym obecnym stereotypom, które bardzo często skłaniają rodziców do myślenia: „Kiedy dorośnie, sam zdecyduje, czy chce chrztu, czy nie, bierzmowanie, Komunia.” Nie musisz czekać, aż Twoje dziecko podrośnie! Podobnie jak Józef i Maryja, rodzice muszą z drżeniem, a jednocześnie z bezpieczeństwem i ufnością zaangażować się wobec dziecka w pewność, że nie będą dokonywać „pustych” obrzędów, ale świadome gesty, które nadają wartość teraźniejszości i kierunek na przyszłość.