Drogi Don Mario,
Brałem udział w audycji TV2000, w której brała udział. To prawda, że nie umierając samotnie, ściskając rękę tym, którzy „przechodzą”, Wielkanoc naszej ziemskiej egzystencji jest naprawdę konieczna. Potrzebowalibyśmy hospicjów na terenie szpitali lub w ich pobliżu. Dziś wydłużyło się życie przeciętnego człowieka, a ja w swojej pracy pomagałem i towarzyszyłem stworzeniom, które przeszły z życia ziemskiego do życia... w wieczności. Wielu zginęło w samotności. Czy Twoim zdaniem można stworzyć „strukturę” i/lub obszary gościnności i miłości do tych stworzeń, wśród których nawet my moglibyśmy się nagle znaleźć?
Joan
Droga Giovanno,
dzięki silnemu śnieniu nawet najbardziej trudne marzenia stają się możliwe. Jednak wszyscy mamy możliwość realizacji przymierza terapeutycznego: medycyny i modlitwy jako relacji solidarności z naszymi braćmi rozproszonymi po całym świecie. Modlitwa to oddychanie tchnieniem Boga i w tej komunii dajemy także trochę tlenu naszym braciom i siostrom. Pomaga nam w tym święty Józef. W liście słynny poeta Goethe napisał do przyjaciela, że bardzo chciałby, aby był obecny w chwili jego śmierci, aby mógł z dodatkową odwagą w obliczu strachu poczuć ciepło swojej dłoni. Niech Bóg zawsze daje nam siłę, abyśmy przedostatnim etapom aktywnego życia nadawali smak ostatnim krokom u progu wieczności. Gratulacje.
Don Mario
Szanowny Dyrektorze,
Piszę, aby poinformować Cię, że poznałam Świętego Józefa około piętnastu lat temu, miałam dwadzieścia pięć lat i oddałam się Mu dzięki grupie osób, które spotykały się regularnie, aby omówić codzienne fakty i problemy z osobą religijną, nie bigoteryjną. , pogląd. Były otwarte dla każdego. Ze względu na problem sąsiedzki (problem służebny, który próbowałem rozwiązać wszelkimi sposobami bez interwencji prawników, ale na prośbę drugiej strony skierowanej do sądu) odmówiłem nowennę. Dzień po jego ukończeniu otrzymałam wiadomość, że sędzia zgodził się ze mną po raz drugi. Ponieważ jednak sytuacja nie została ostatecznie rozstrzygnięta, ponownie odmówiłam nowennę, a po zakończeniu 21 marca ponownie otrzymałam wiadomość od mojego prawnika, że sytuacja została definitywnie rozwiązana. Osobiście bardziej czczę Świętego Józefa jako opiekuna rodziny i pracy niż jako opiekuna umierających, ale zdaję sobie sprawę, że nagła śmierć zawsze czai się za rogiem.
Fabio Angiolini – Varese
Drogi Fabio,
dziękujemy za Twoje świadectwo, które pozwala nam odkryć, jak św. Józef haftuje nasze życie swoimi interwencjami w odpowiednim czasie. Czasem są one widoczne i punktualne, czasem cierpliwie się na nie czeka, ale jestem przekonany, że w większości są jak pieszczoty wiatru, o których mówi Jezus w rozmowie z Nikodemem: odczuwamy skutek, ale nie nie zauważamy, skąd pochodzą i dokąd zmierzają. W naszym życiu wszystko jest łaską. Zafascynowani chwilą obecną, nasze prośby do św. Józefa dotyczą spraw bezpośrednich, ale powinniśmy nauczyć się nie czuć się jak wyspy, ale dać modlitwie powszechny oddech. W naszej modlitwie dusze, które codziennie pukają do drzwi domu Bożego miłosierdzia z całej ziemi, zawierzamy wstawiennictwu św. Józefa. Nasza modlitwa zamieszkuje „już”, ale także „jeszcze nie”, które jest sercem naszej przyszłości.
Najdroższy dyrektorze,
Przede wszystkim dziękuję za piękny pamiętnik z 2015 roku, który mi przesłałaś. Bardzo to doceniam i dziękuję również za magazyn, który otrzymuję co miesiąc; To prawdziwy balsam dla mnie, gdy mogę zanurzyć się w czytaniu różnych artykułów, zwłaszcza tego redakcyjnego napisanego przez Ciebie. Wysyłam mały prezent dla Pobożnej Unii, kropla w morzu. Módlcie się za moją rodzinę, a szczególnie za mojego syna i żonę, którzy stracili pracę. Dziękuję i pozdrawiam.
Eufemia Corsi, Montreal, Kanada
Szanowna Pani Eufemio,
to my dziękujemy Tej, która daje nam radość bycia użytecznymi w podtrzymywaniu wiary żywej i jaśniejącej. Agenda miała być kwiatowym hołdem, chcieliśmy każdego dnia dać iskierkę światła, dobrą myśl, wzniesienie w górę, aby spróbować oddychać samym tchnieniem Boga dla członków za granicą, wielu takich jak ona, nasza korespondencja, San Magazyn Giuseppe pragnie utrzymać nasze więzi przy życiu, a także nie pozwolić nam zapomnieć o naszym słodkim języku włoskim. Łączymy się także z rodziną Twojego syna, modlimy się, aby minął ten kryzys gospodarczy, który szerzy się także w „bogatych” krajach, takich jak Kanada. Święty Józef, który jak każdy pracownik doświadczył trudności i ubóstwa, jest uważny na nasze modlitwy i mam nadzieję, że kiedy przeczyta tę odpowiedź, wszystko zakończy się szczęśliwie.
Drogi Don Mario,
Drogi Don Mario,
Najdroższy dyrektorze, pragnę poinformować, że 23 sierpnia ubiegłego roku odszedł od nas prenumerator, ale przede wszystkim oddany patronowi świętemu Józefowi.
Bardzo wielebny Don Mario, jestem związana z Pia Unione del Transito od ponad dwudziestu lat wraz z moim mężem Angelo, który powrócił do Domu Ojca 24 stycznia. Wierzę, że św. Józef, dzięki modlitwom wszystkich współpracowników, był blisko niego w chwili przejścia z życia doczesnego do życia wiecznego, które odbyło się w atmosferze wielkiej pogody ducha. Nasze małżeństwo trwało 54 lata plus sześć lat narzeczeństwa (wcześniej nie mieliśmy środków na ślub) we wzajemnym szacunku i miłości, a owocem naszego małżeństwa była czwórka naszych dzieci (w tym jedno z aniołkiem w niebie). Angelo z wielką miłością poświęcił swoje życie rodzinie. Około czterdzieści lat temu mieliśmy szczęście wspólnie podjąć drogę nawrócenia. Wstąpił do Diecezjalnej Caritas, gdzie współpracował i pracował w Centrach Słuchania aż do kilku dni przed śmiercią. 28 maja skończyłby 89 lat.
Nawet jeśli czasami ze łzami w oczach dziękuję Panu za te wszystkie lata, które nam dał na dzielenie się wszystkim. Każdego wieczoru wspólnie odmawialiśmy Różaniec Święty; teraz recytuję ją sama, ale jest mi duchowo bliski i tak jak mi obiecał, zawsze taki będzie. Proszę o wpisanie imienia mojego męża do Związku Sufrażystek, będę wdzięczna, jeśli zechcą Państwo odprawić za niego Mszę św. 24 czerwca. Dziękuję św. Alojzemu Guanelli (do którego modlę się co wieczór) za założenie tego wielkiego Dzieła ku czci św. Józefa i za wszelkie dobro, które z niego wypływa dla żywych i zmarłych. Dołączam także moją ubogą modlitwę za konających i skromną ofiarę, która pójdzie na pomoc waszym biednym, którzy są także naszymi.
Podpisany list
Najdroższy Abonencie, Twój list jest południem światła dla radości Twojego istnienia, spędzonego w miłości i dla miłości. W jego słowach można poczuć zapach Pieśni nad pieśniami, niezmienny zachwyt młodzieńczymi latami i patronat nad bogactwem duszy, który zdobyliście w ciągu ponad sześćdziesięciu lat wzajemnej wymiany darów. W tym okresie miłości kruchej i „sezonowej” te mocne świadectwa dają nam pewność, że Bóg zasiewa historię miłości i pragnie, aby stała się ona zaczynem przemieniającym tę historię w pełną miłości wieczność. Odnowiona miłość, która będzie trwać wiecznie w pełni zmartwychwstania.
Drogi i ukochany Święty Józefie, byłeś opiekunem Jezusa i dlatego pragnę zawierzyć Twojej opiece wszystkie dzieci świata, a w szczególności mojego siostrzeńca Matteo, wspaniałego stworzenia, z okazji jego pierwszych urodzin. Jak każde dziecko w rodzinie, jego obecność daje radość i szczęście, pomnaża energię, sprawia, że trudy stają się lżejsze i rzuca nam wyzwanie na niekończącą się podróż ku byciu w pełni człowiekiem.
Kiedy bawimy się razem z dzieckiem, to tak, jakbyśmy byli na „ulicy” i celebrowali spotkanie tego, czym jest dziecko, z tym, czym jesteśmy my, tak aby złączyły się jak struna w zabawie i zabłysły jak kropla rosy .
Kiedy cieszymy się sobą, to tak, jakbyśmy w tajemniczy sposób się rozumieli i za pomocą magii stajemy się lekcy jak akrobaci na trapezie: wzbijamy się w niebo i nurkujemy w głębiny morskich otchłani, aby odkryć wiele światów, więc jesteśmy dumni z siebie nawzajem i z naszego wspaniałego życia.
Te uczucia są w mojej duszy i modlę się i marzę, aby mogły wyśpiewać się w duszach wielu rodziców, aby wzrastały w harmonii uczuć i miłości pod czujną opieką Świętego Józefa, czułego opiekuna Świętej Rodziny z Nazaretu.
Milwa
Drogi i drogi Profesorze, Twój gest powierzenia nie tylko siostrzeńca Matteo, ale także dzieci świata czułym rękom Świętego Józefa jest szlachetny. Banałem jest stwierdzenie, że świat jutra należy do dzieci, ale my wierzący w miłosierną dobroć Boga wiemy, że każde stworzenie ludzkie, które przychodzi na ten świat, jest gwiazdą, która zapala się na niebie ludzkości, ale przede wszystkim jest pewność, że Bóg się nami nie znudził i pomimo nas wciąż się do nas uśmiecha i inwestuje w naszą przyszłość. Przyszłość świata zawierzamy Mateuszowi i dzieciom, a my z wiarą powierzamy ją opiece św. Józefa; Ten, który wraz z Jezusem, nowym Adamem odnowionego stworzenia, marzył o odnowionym świecie i miał nadzieję, że może go chronić i doprowadzić do dojrzałości nasiona kreatywności, wyobraźni i świętości, które Bóg powierza tym, którzy wkraczają w historię ludzkości.
Zapewniam wraz z Matteo, że wszystkie dzieci każdego ranka na mszy stają przed obliczem Boga z modlitwą wstawienniczą, aby każdy mógł zrealizować marzenie, które Bóg zaplanował dla ich życia.
Piszę, aby zaprosić Cię do włączenia Prof. do swoich modlitw o «Nieustanne Prawo Wyborcze». Mario Palmaro, który jak latarnia morska w nocy zgasł, gdy był jeszcze bardzo młody.
Bardzo wielebny Don Mario,
czytając Świętą Krucjatę zauważyłem, że nie tylko opublikowano nazwiska zmarłych, ale także wysłano do rodziny kartę meldunkową o wyborach wieczystych. Piszę do Ciebie, aby pamiętać o mojej ukochanej Babci, która była moją Matką i która była bardzo oddana św. Józefowi.
Moja babcia poprosiła Świętego Józefa o pewną pracę, ponieważ jej mąż był poważnie chory. Została pielęgniarką i została zatrudniona w szpitalu w dniu św. Józefa, 19 marca. Od tego czasu w naszym domu dzień i noc pali się lampka przed figurą św. Józefa, a ja obiecałam mojej babci, że nadal będzie zapalała tę lampę na znak wiary w Boga i nabożeństwa do św. Józefa.
Kochamy Świętego Józefa i wiem, że moja babcia Nerina może teraz wreszcie go zobaczyć i być z nim, aby kontemplować Boga.
Proszę o błogosławieństwo za wstawiennictwem Chwalebnego Patriarchy.
Maurizio Buscemi Dzień dobry.
Drogi Maurizio,
dziękuję za piękne świadectwo i wytrwałość w zakotwiczeniu wiary w Jezusa, a przede wszystkim w Twojego ziemskiego ojca, Świętego Józefa. Cisza św. Józefa jest kopalnią mądrości i gotowości do pełnienia woli Ojca. Bóg, Stwórca, powierzył opiekę nad swoim Synem opiece tego cieśli z Nazaretu, aby mógł wzrastać w człowieczeństwie, mądrości i łasce, wprowadzając Go w życie swego ludu. Święty Józef jest ostatnim z Patriarchów. Oddał się Bogu, zawierzając swoje życie pragnieniom Ojca Przedwiecznego, realizując w ten sposób swój plan, o którym marzył z Abrahamem, pierwszym z patriarchów. Święty Józef jest świętym, do którego należy się przywoływać i naśladować.
Nieustanne światło przed obrazem św. Józefa ku pamięci babci Neriny jest znakiem jasności odbitej w sercu jej wiary, drogi Maurizio, a także świadectwem jej dzieł miłosierdzia na rzecz innych.
Dyrektor Egregio,
Piszę do Was ze łzami w oczach ze wzruszenia, ponieważ śledzę w telewizji przyjazd Papieża Franciszka na Lampedusę. Ileż łask daje nam Pan! Powinniśmy bardzo ciężko pracować. Giuseppe, mój mąż, który od czterdziestu lat cierpi na stwardnienie rozsiane, cieszy się z tych objawów, ale bardzo cierpi, jak wszyscy ludzie dotknięci tą straszliwą chorobą. W Cosenzy i Kalabrii żyje ponad 1500 osób cierpiących na stwardnienie rozsiane, wiele z nich jest samotnych. Jako AISM jesteśmy zaangażowani (do zaproszenia dołączyło wielu znajomych), jednak brak służby cywilnej nie pozwolił nam na utrzymanie wszystkich usług wsparcia terapeutycznego. Dużo pracujesz, ale nigdy nie jesteś w pełni wydajny. Drogi dyrektorze, zawierzam wszystko Twojej modlitwie.
Anna Flaminia Veltri Botta,
Cosenza
Szanowna Pani Anno,
musimy powiedzieć, że niestety prawie codziennie łzy napływają nam do oczu, gdy widzimy ogromny ból naszych braci i sióstr, którzy wyruszają w te niepewne przygody w imię nadziei zwanej dobrobytem. Papież Franciszek zachęca nas, chrześcijan, abyśmy odwiedzali obrzeża życia społecznego, ale nie tylko skrajne obrzeża wód Lampedusy, ale obrzeża naszych miast, domy samotności w naszych mieszkaniach, pozbawione uśmiechu domy samotnych starców lub wyniszczające choroby .
Wszyscy potrzebujemy dodatkowej dawki miłości do innych. Ci, którzy naprawdę wierzą w Boga miłości, nie powinni zadowalać się słowami, ale ożywiać czynami miłości braterskiej.
Drogi Dyrektorze,
Od ponad pięćdziesięciu lat jestem prenumeratorem La Santa Crociata i popularyzatorem Najświętszego Płaszcza. Już jako mała dziewczynka zdecydowałam się żyć pod opieką św. Józefa i to nie tylko dlatego, że noszę jego imię. Łaski, którymi obdarzył mnie i moją rodzinę mój drogi Święty Józef, są nieskończone. Najbardziej niezwykłą łaskę otrzymałam 6 maja ubiegłego roku po południu, kiedy mój mąż doznał ostrego zawału serca, tak poważnego, że lekarze po siedmiu defibrylacjach i sześciu zastrzykach adrenaliny nie byli w stanie go reanimować. Widząc mojego męża w takich warunkach, rozpaczliwie prosiłam Świętego Józefa o pomoc. Przewieziony do szpitala, operowany i przeniesiony na 13 dni na intensywną terapię, zaintubowany i ze ostrożnymi rokowaniami. XNUMX-tego, w święto Matki Bożej Fatimskiej, ponownie otworzył oczy. Przeniesiony na oddział kardiologii, jego stan powoli zaczął się poprawiać, ku zdumieniu i niedowierzaniu wszystkich lekarzy jego szybką reakcją. Zawsze miałam nadzieję i dużo modliłam się do mojego patrona, a po około miesiącu hospitalizacji mój mąż wrócił do domu i nadal czuje się dobrze, ku radości nas wszystkich. Nie mam słów, żeby podziękować Bogu, Matce Niebieskiej i mojemu drogiemu Świętemu Józefowi.
Pina Cherchi Fiorucci, Genua
Szanowna i miła Pani Pina,
jego pisma przedstawiają uczucia Samarytanina, który wraca, aby podziękować Jezusowi za uzdrowienie z choroby trądu. Jezus zaprosił Samarytanina, aby wstał i podjął dalszą podróż, namawiając go: „Idź, twoja wiara cię ocaliła”. Wiara to ufność, ufność, dawanie się trzymać za rękę i chodzenie z pewnością, że Bóg nas nie opuszcza. Święty Józef pomaga nam odnaleźć rękę Boga i iść wraz z Nim w świadomości wejścia do świata zaprogramowanego przez miłość, nawet jeśli nasz zegar nie zawsze wybija godzinę z Bożą, nigdy jak w przypadku niezwykłej nauki uzdrawiającej i modlitwy wzajemnie się uzupełniają inne dla dobra istoty ludzkiej.
Bóg jest zawsze z nami i mówi nam, abyśmy się nie bali, ponieważ nasze życie i jego los są w rękach kochającego Ojca.
Najdroższy Dyrektorze,
Mam prawie sześćdziesiąt lat i większość życia spędziłem bez Boga, katolickiej rodziny, wszystkich sakramentów, parafii, a potem w wieku około siedemnastu lat po prostu nie chodziłem już do kościoła. W 2000 roku musiałam przejść przeszczep rogówki w obu oczach i zaczęłam się bać powrotu do kościoła, na Mszę Świętą, a później za bardzo silnym wstawiennictwem św. Rity z Cascii moje nawrócenie doprowadziło do radykalnej zmiany życia, co zaczęło się jakieś cztery lata temu: rozstanie z mężem, z którym byłam tylko w związku cywilnym (był już po rozwodzie), przeprowadzka do rodzinnego miasta (Mantua), gdzie mieszka moja mama i brat, początek prostszego życia.
O św. Józefie nie myślałem zbyt wiele, choć gorliwie uczęszczałem do Kościoła aż do Bożego Narodzenia 2011 roku, słuchając homilii zakonnika karmelitów o św. Józefie, poczułem potrzebę modlitwy do niego. Kiedy wróciłem do domu, znalazłem w modlitewniku Płaszcz św. Józefa. […]
Zacząłem się modlić Płaszczem św. Józefa i trzydzieści dni później, dokładnie trzydziestego dnia, podpisałem przedwstępną umowę sprzedaży. Kontynuowałem Manto i dokładnie trzydziestego dnia podpisałem akt sprzedaży. Agent nieruchomości nie wierzył w to, co się dzieje, ale wyjaśniłem, że było to za wstawiennictwem św. Józefa. Kupującymi jest małżeństwo młode, "dobrzy", proste, entuzjastycznie nastawione do domu i ja do nich.
Od tego czasu moim „doradcą finansowym” jest św. Józef, żyjący ze swojej emerytury, ponosząc duże wydatki na zakup nowego domu itp., modlę się do niego, aby pomógł mi dokonać właściwych wyborów, biorąc pod uwagę, że wcześniej „ moje ręce są puste”.
Dwukrotnie powtórzyłem Płaszcz, aby pomóc mojemu bratu i zawsze otrzymywałem pomoc. Powierzam Mu swoje konkretne problemy i proszę o pomoc w codziennych, praktycznych wyborach. Zawsze mi pomaga, zawsze interweniuje nawet w najbardziej banalnych prośbach. Pozdrowienia.
Maria Teresa DV Mantua
Drogi i szanowny dyrektorze Don Mario Carrera, w miesiącu sierpniu 2013 roku, poświęconym NMP Assunta, otrzymaliśmy list powitalny i z pełną radością w sercach przepełniliśmy się zaskoczeniem i zdumieniem, czując się zachęconym przez główną siedzibę w Rzymie „Pious” Unia Tranzytowa”.
Czujemy się głęboko zjednoczeni ze szczególną duchowością, ufni w potężną opiekę patrona S. Giuseppe i założyciela S. Luigiego Guanelli, którego z oddaniem czcimy w naszym małym sanktuarium w Biella/Riva.
W naszym sanktuarium artystyczno-historycznym w każdą pierwszą środę miesiąca odprawiana jest Msza św. msza wotywna ku czci św. Józefa o godz. 21.00 z dość licznym udziałem wiernych, pielgrzymów, wielbicieli, przyjaciół i współpracowników; śpiewamy, modlimy się za wszystkich zmarłych zarejestrowanych do głosowania i za członków Unii Pobożnej; dobrze przygotowana i dobrze przygotowana funkcja.
Moja misja jest wśród niepełnosprawnych dzieci szkoły specjalnej, która znajduje się pod patronatem szkoły specjalnej św. Józefa, szkoły specjalnej św. Józefa Nivas dla osób niepełnosprawnych fizycznie i umysłowo. Należy do Zgromadzenia Córek Najświętszej Marii Panny Opatrzności. W szkole na pełny etat pracuje dwanaście sióstr z Guanellian specjalizujących się w edukacji dzieci niepełnosprawnych. Siostry, idąc za duchem San Luigi Guanella, oferują nie tylko edukację i pomoc, ale dom, w którym profesjonalizm opieki zdrowotnej i rehabilitacji łączy się z troską o duszę i jakość wspólnego czasu, jaki goście spędzają poprzez rozrywkę i socjalizację; jak mówi św. Alojzy Guanella: «Chleb i raj», metodą zapobiegawczą. Pierwszą łaską, jaką otrzymaliśmy za wstawiennictwem św. Józefa, jest prawne uznanie (od stanu indyjskiego) naszej szkoły.
Jasna wiara
Drogi Ojcze Mario Carrera, z głębokim wzruszeniem i bólem informuję Cię, że mój ojciec Luciano Motzo poleciał do nieba. Tata od lat był członkiem Związku Pobożnego i był bardzo oddany św. Józefowi, Madonnie i Jezusowi.
Codziennie godzinami się modlił i codziennie uczestniczył we Mszy św. Tata był dobry i słodki, uwielbiał moje dzieci, Andreę, która miała teraz 10 lat, i Myriam, która miała 3 lata, które go uwielbiały i nadal mówią o nim, jakby tu był. Tata był żarliwym wierzącym, miał bardzo silną i nieskończoną wiarę dobroć i jestem to wartości, które przekazał także moim dzieciom, które spędzały większość dnia z nim i ich mamą. Tata poleciał do nieba po wielu cierpieniach, podczas których nie tylko nigdy nie narzekał, ale nigdy nie brakowało mu jego słodkiego uśmiechu. Jest w niebie razem ze swoim ukochanym Świętym Józefem, Madonną z Dzieciątkiem Jezus, wspominając o nim podczas Mszy św. i zapisując go na nieustanne Msze Święte. Z oddaniem i wdzięcznością.
Motzo Rina, Cabras (OR)
Szanowny Dyrektorze, Giovanna Mattei, lat 59, zmarła po długiej chorobie. Przez całe życie była dobrą, serdeczną i autorytatywną nauczycielką w Przedszkolu. Giovanna pozostawia męża Giuliano oraz dzieci Gabriele i Michelę. Niektóre dzieci z tamtego czasu przesłały nam czułe wspomnienie, świadczące o uczuciu, jakie nauczycielka Giovanna potrafiła pozyskać słodyczą i zaangażowaniem. Oto treść listu: «Witam, nauczycielko Giovanno, byłaś wśród nas, dzieci w Przedszkolu, przez czterdzieści lat, jako pierwsza świecka nauczycielka, która wspierała siostry Marii Bambina. Podążałeś za nami z miłością, wychowując nas na swój radosny sposób, zawsze gotowy widzieć w nas piękno i to, co pozytywne. Opuściłeś nas po długiej chorobie, z którą odważnie walczyłeś, znajdując w osobach, które uśmierzały i leczyły Twój ból, niektóre z dzieci, które wiele lat temu nazywały Cię „nauczycielką Giovanną”. Jeszcze niedawno byłeś naprawdę nauczycielem życia. Dziękuję za Twój przykład.”
Podpisany list
Drogi Dyrektorze,
Zawsze byłam oddana św. Józefowi, do którego zwracam się z wszystkimi problemami rodzinnymi, zawsze wysłuchiwał moich życzeń; tak całkowicie ufając jego wstawiennictwu, około rok temu zwróciłam się do niego, gdy u mojego męża zdiagnozowano przerzuty do kości. Tak zaczęła się męka badań: badań krwi i wizyt specjalistycznych w różnych ośrodkach.
Specjaliści doszli do wniosku, że konieczna jest interwencja celowanej chemioterapii i radioterapii. Tymczasem ja już od razu zaczęłam modlić się do św. Józefa, pewna, że udzieli mi łaski. Jednak przed rozpoczęciem terapii specjaliści, gdyż nie wszyscy się zgodzili, zdecydowali się na wizytę specjalistyczną; badanie to wykluczyło obecność przerzutów, a także guza, w przypadku którego nie było konieczności prowadzenia leczenia. Cała moja rodzina i ja jesteśmy pewni, że Bóg za wstawiennictwem św. Józefa udzielił nam tej wielkiej łaski, dlatego pragniemy, aby ten e-mail został opublikowany na jego cześć.
Podpisany list
Bardzo wielebny Don Mario,
Jestem Twoim współpracownikiem i zawsze czytam Twój magazyn i także dzięki temu znajduję pocieszenie pośród wielu smutków, lęków i cierpień, których doświadczam. Opowiedzenie mojej historii byłoby zbyt długie i skomplikowane. Ograniczam się do prośby, abyś powierzył mnie i moją rodzinę św. Józefowi, któremu jestem tak oddany.
Proszę, wesprzyj mnie modlitwą, bardzo tego potrzebuję i pobłogosław mnie i moją rodzinę. Pozdrawiam Was wszystkich i dziękuję za waszą życzliwość, dyspozycyjność i całą waszą pracę.
Podpisany list
Drogi Dyrektorze, jeśli dzisiaj przyłapuję się na pisaniu tego listu, to chcę dotrzymać obietnicy danej św. Józefowi, ale przede wszystkim po prostu powiedzieć: „Dziękuję, Święty Józefie, ponieważ nigdy mnie nie opuściłeś”.
Była zimowa noc, kiedy nagle dostałem gwałtownego ataku paniki.
Nie wiedziałam, co oznacza lęk lub depresja, ale stopniowo ten „świat” zaczął być częścią mojego życia, z bardzo trudnymi okresami. Zaczęłam odmawiać Najświętszy Płaszcz i zawierzyłam się św. Józefowi z nadzieją, że prędzej czy później zostanę uzdrowiona.
Jestem mamą dziecka, które miało wtedy 6 lat; Bałam się, że nie będę w stanie zapanować nad atakami paniki w jego obecności, ale przede wszystkim, że będę się źle czuć w dni, kiedy mojego męża nie będzie. I było dokładnie tak. Być może Pan chciał mnie poddać próbie. Poczułam się niedobrze w środku nocy, sama i z moim synkiem.
Z desperacji pomyślałem, żeby mocno trzymać różaniec w dłoniach, zapaliłem świecę i zacząłem się modlić, ale niepokój, drżenie, tachykardia, strach przed śmiercią były tak silne, że nie mogłem już się opanować ; w tym momencie z całych sił błagałam Świętego Józefa, aby mnie nie opuszczał.
Wziąłem do ręki jedno z wielu cennych magazynów „La Santa Crociata”, otworzyłem przypadkowo stronę, była to „Strona uznania” i zacząłem czytać zeznania pewnej pani z Campobasso, która podziękował św. Józefowi za uzdrowienie swojej siostry z depresji lękowej.
Nagle ogarnęło mnie poczucie spokoju, którego nie potrafię opisać i stopniowo niepokój zaczął znikać. Płakałam z radości. Mam jeszcze ten numer magazynu Santa Crociata (nr 11 grudnia 2006) i też w jakiś sposób pragnę podziękować pani Brusciano. Ataki paniki coraz bardziej się zmniejszają, aż do zaniku. Mam szczerą nadzieję, że tak jak św. Józef pomógł mi, tak i on pomoże wielu moim przyjaciołom ze Zjednoczenia Pobożnego wkrótce znaleźć potrzebne im pocieszenie i łaski. Jezu, Józefie i Maryjo, dziękuję za wszystkie błogosławieństwa, którymi obdarzyliście mnie i wszystkich członków mojej rodziny aż do dzisiaj.
Niezmiernie wdzięczny.
Podpisany list
Kochani, prawie rok temu prosiłam Was o modlitwę za Tiomira, przyjaciela mojego brata. Tutaj z wielką radością informuję, że Pan dał mu łaskę uzdrowienia z 3 nowotworów złośliwych, jakie miał!
W ostatnich dniach był na kontroli u lekarza i wszystko jest w porządku, widać, że nadal boi się, że ponownie znajdzie się w takiej sytuacji, ale ufamy w Boże Miłosierdzie!!! Dziękuję wszystkim bardzo!!!! Niech cię Bóg błogosławi. Uścisk
Susy