it IT af AF zh-CN ZH-CN en EN tl TL fr FR de DE iw IW ja JA pl PL pt PT ro RO ru RU es ES sw SW vi VI

Słuchaj teraz!

Jak zawsze z radością dzielimy się z naszymi wiernymi słuchaczami szlachetnymi myślami o komunii nieba i naszego ziemskiego życia, które znajdują odzwierciedlenie w naszym codziennym życiu, które powinno być wieczną Eucharystią jako świątecznym echem naszego odpoczynku, który jednak staje się chlebem aby dzielić się braterstwem także w tych miesiącach, w których żyjemy z większym relaksem, podczas wakacji widujemy ludzi, którzy zwykle są daleko; dziadkowie mogą codziennie doświadczać relacji ze swoimi wnukami. Lipiec i sierpień to miesiące wypełnione dodatkową dawką radości i odnowioną chęcią do życia.

W języku włoskim słowo „wakacje” oznacza zawieszenie codziennej aktywności, które z uporem i wytrwałością wypełnia rutynowe czynności: harmonogramy i zadania, które zmuszają nas do dotrzymania kroku.

Sezon letni z okresem wakacji zachęca nas do wydzielenia fragmentów dnia, które możemy poświęcić wyłącznie sobie, aby zgromadzić energię niezbędną do zasiewu przyszłości, w której będziemy mogli żyć z satysfakcją.

 Czas wakacji dla pracujących i czas wakacji dla studiujących to czas, który służy również oczyszczeniu naszego umysłu z wielu słów wypowiedzianych i usłyszanych w tym okresie.
Zauważamy, że przerwa wakacyjna nie może być podróżą w ślepy zaułek, w przygnębiającą samotność, ale także cisza i samotność, doświadczane dobrowolnie, mają służyć odzyskaniu, delektując się treścią naszych słów, wydobyciu ukrytych potencjałów w naszym duchu, aby nadać nowy blask naszym ideałom.

 Papież Franciszek, zwracając się do grupy głuchoniemych pielgrzymów, powiedział słowa, które były znaczące nawet dla nas, którzy mają doskonały słuch: «Obecności Boga nie odczuwa się uszami, ale wiarą; dlatego zachęcam Was do ożywienia wiary, aby coraz bardziej odczuwać bliskość Boga, którego głos rozbrzmiewa w każdym sercu i każdy może go usłyszeć.”

 W tsunami, w inwazji dźwięków i słów przyzwyczailiśmy się do słuchania i przekazywania słów i gestów, czasem pozbawionych treści; jesteśmy w grupie łokieć w łokieć, bez planowania w ramach naszego codziennego życia. Czasami jesteśmy częścią grupy, wspólnoty, ale wydaje się, że otacza nas spirala przypominająca Wieżę Babel: zgiełk głosów goniących się nawzajem, nic nie komunikując.

 Zwłaszcza w dużych miastach, w komunikacji miejskiej, na przystankach w oczekiwaniu na autobus ma się wrażenie zanurzenia się w jeziorze pływających słów jak w garnku, ale niezdolności do przesłania komunikatów, które by je uzupełniły i pozwoliły je dostrzec coś pięknego, co podnosi moje życie.

Zwłaszcza w świecie młodych ludzi, ale my także, mając za sobą długą przeszłość w centrum tego skrzyżowania powszechnych problemów hałasu i lawin słów, myślimy o radiach, telewizji, telefonach komórkowych, WhatsApp, Instagramie i Facebooku, które to świat komunikacji młodych ludzi, z którego jednak wszyscy korzystamy z łatwością i satysfakcją, jednak musimy powiedzieć, że w tym skrzyżowaniu słów tracimy nawyk mówienia do innych po braciach.

 Ale jeszcze poważniejszą szkodą jest to, że już nie mamy  czas na dialog i słuchanie w głębi sumienia Jezusa, naszego „wewnętrznego Mistrza”.

Jeśli naprawdę chcemy budować z ludźmi komunię uczuć, trzeba umieć zerwać z ludzkich ścieżek i wkroczyć na wyboiste ścieżki samotności i ciszy. Tylko te ścieżki prowadzą do progów domów zamieszkałych przez ludzi zdolnych do porozumiewania się, do obozów, gdzie świt braterstwa wciąż zachowuje swoje świeże kolory.

W tej chwili, w domu czy na ulicy, nawet ze słuchawkami w uszach, poza chęcią zamknięcia się jak w poczwarce, nie zapominajmy, że jest Ktoś, kto puka do drzwi naszego serca: jest to pielgrzym cisza, to Jezus, który wycisza wieczność jeszcze zanim stworzenie gościło w jej łonie; jest posłańcem tajemniczych odpowiedzi na pytania życiowe;

jest zaczynem nowości świata, którego świat sam nie jest w stanie stworzyć o własnych siłach.

Puka w niezmierną ciszę doliny życia, jest tchnieniem wieków i codziennym towarzyszem naszej pielgrzymki, przewodnikiem po panoramie piękna, jest mistrzem prawdy.

 

 Musimy się nauczyć, że tylko wtedy, gdy nauczymy się pisać w swoim pamiętniku, zapiszemy ciche i tajne strony intymności z Nim, Mistrzem Jezusem, tylko wtedy będziemy mogli na nowo odkryć i dlatego używać tego języka, który pcha w kierunku Królestwo braterstwa.

Nasze słowa mają na razie dźwięki wyuczone w ramionach matki, ale nawet wtedy w tym jąkaniu niezrozumiałych słów, w tym bełkotaniu dziecięcego języka mieszka dusza, która ma swoje korzenie w „gdzie indziej” przed nami, że nie jest my dajemy to sobie, ale to Duch nam to ofiaruje i sprawi, że będzie wzrastać w ciągłej obecności ciszy.

Rzeczywiście wakacje ze swoimi dużymi fragmentami czasu są piękną okazją do oderwania się od utartych nawyków i znalezienia przestrzeni do praktyki i dzielenia się szlachetnymi ideałami. 

Dobry ojciec,
jak piękny jest świat, który stworzyłeś
i w którym powołałeś nas, abyśmy żyli i kochali!

Czujemy potrzebę słuchania Twojego głosu,
który pokazuje nam co jest dla nas dobre i dobre.
Dlatego dałeś nam swój Kościół,
gdzie Słowo Twojego Syna Jezusa nieustannie rozbrzmiewa.

Ty także powołałeś nas do swojego Kościoła
stworzyć wspólnotę
który wychowuje pozwalając się kształcić,
który kocha, strzegąc brata,
którzy mają nadzieję, niosąc nawzajem swoje brzemiona. 

Daj nam swojego Ducha Świętego
ponieważ żyjesz w swoim Kościele
nauczmy się
kochać jak Jezus
słuchać jak Jezus
cierpieć jak Jezus
myślący jak Jezus
wybierać jak Jezus.
Amen.

A teraz muzyczna pauza, która pomaga zapłodnić usłyszane słowa natchnieniem energii Ducha Świętego.

W tych dniach liturgia dni powszednich ukazuje nam postać Abrahama, słuszne wydaje się myślenie o Józefie jako o ostatnim z patriarchów, zamykającym dynastię pierwszego z patriarchów, a właśnie Abrahama.

Józef bowiem rozpoczyna swoją wielką przygodę jako „cień Ojca”.

 Będzie ojcem żywicielskim, który będzie miał nieczułe i pracowite ręce do dostarczania chleba, ale przede wszystkim będzie miał hojne serce, by dawać czułość i miłość.

Abraham, „ojciec wiary”, stanowił źródło nowego ludu Izraela, a Józef będzie miał ciężar i zaszczyt przewiezienia starożytnego Izraela na brzeg nowej ludzkości odkupionej przez Chrystusa.

Ikona ta „pomaga zrozumieć granice Prawa dotyczące obowiązków ojcostwa”, które św. Józef będzie musiał przyjąć na siebie wobec Jezusa.

Pojęcie „ojcostwa” w Starym Testamencie było bogate w ważną tradycję.

Aby podkreślić znaczenie postaci ojca w kulturze narodu żydowskiego, wydaje mi się przydatne przypomnienie stosunku Abrahama do Hagar, z którą miał syna. Biblia dała nam znać, że «Księżniczka Sara, żona Patriarchy, nie mogąc mieć dzieci, ofiarowuje swoją niewolnicę i zmusza ją do współżycia z mężem, aby „jej” mąż miał z niej syna. W tej sytuacji niewolnica stała się „przedłużeniem” ciała swojej pani Sary.

Z Biblii wiemy, że Bóg głosem trzech ambasadorów w Quercia di Mambre odwiedzających namiot Abrahama oznajmił, że Sara, zestarzewszy się w stanie niepłodności, rok po tej wizycie urodzi syna, zwanego „syn obietnicy”, czyli przyszłość bez zachodu słońca. Syn ten dałby początek rodowi tak licznemu, jak niezliczone ziarna piasku leżące na brzegu morza.

Obietnica została dotrzymana i ta, którą zwano niepłodną, ​​urodziła „syna obietnicy”.

Dwaj bracia, Izmael, syn niewolnicy Hagar, i Izaak zaczęli się razem bawić, co wzbudziło zazdrość Sary i martwiła się o ochronę syna, którego urodziła, w obawie, że Izmael może odebrać mu przywilej pierworodztwa.

W ostatnich dniach znalazłem cytat, o którym nigdy nie myślałem, że go znajdę, napisany przez osobę, która zawsze deklarowała się jako ateista i daleka od znajomości Ewangelii. To jest Jean Paul Sartre.

 Człowiek ten, odnosząc się do św. Józefa, napisał: 

«A Józef? Giuseppe, nie malowałbym go. Nie pokazałbym nic poza cieniem na dnie stogu siana i dwójką świecących oczu. Bo nie wiem, co powiedzieć o Józefie, a Józef nie wie, co powiedzieć o sobie. Uwielbia i chętnie oddaje cześć, i czuje się trochę jak na wygnaniu. Myślę, że cierpi, nie przyznając się do tego. Cierpi, bo widzi, jak bardzo kobieta, którą kocha, jest podobna do Boga, jak blisko jest już Boga. Bo Bóg eksplodował jak bomba w intymności tej rodziny. Józef i Maryja są rozdzieleni na zawsze przez ten ogień światła. Wyobrażam sobie, że całe życie Giuseppe będzie polegać na nauce akceptacji”.

Jean Paul Sartre

«Nie znam mężczyzny» – mówi Maryja do anioła Gabriela, który zapowiada przyszłe narodziny Jezusa (Łk 1, 34). Maryja „rozmawia” z aniołem i ze swojego absolutnie ludzkiego punktu widzenia wskazuje mu, że to, co przed chwilą usłyszała, jest niemożliwe: ona bowiem „nie zna człowieka”. Jeśli między Maryją a zwiastującym aniołem nawiązuje się dialog, Józefa są jedynie myślami, które walczą w tajemnicy jego serca w obliczu nagłego wichru wydarzeń, w jakim się znalazł. Świadomość jego całkowitej obcości wobec ciąży Marii kłóci się z obiektywizmem faktów, ale także z jego pełnym i całkowitym zaufaniem do żony, a na pewno z wielkim poczuciem winy, że nie był w stanie jej obronić. Ale od pierwszej chwili, nawet gdy próbuje to zrozumieć, Józef, który był „sprawiedliwy”, staje po stronie Maryi, posłuszny sprawiedliwości, która nie jest sprawiedliwością jego czasów, rabinów, ale sprawiedliwości serca.

 Przerwa muzyczna i modlitwa

 

CZŁOWIEK WYBRANY PRZEZ BOGA

O Św. Józefie

wybrany przez Boga do życia na tej ziemi

opiekun Jezusa

i najczystszy mąż Maryi,

spędziłeś swoje życie w doskonałym spełnieniu

obowiązku, wspierając pracą swoich rąk

święta rodzina z Nazaretu,

chroń łaskawie nas, którzy z ufnością zwracamy się do Ciebie.

Znasz nasze aspiracje,

nasze cierpienia i nasze nadzieje:

zwracamy się do Ciebie,

bo wiemy, że w Tobie znajdujemy Tego, który nas chroni.

Ty też doświadczyłeś

test, zmęczenie, zmęczenie,

ale twoja dusza, wypełniona najgłębszym pokojem,

radował się z zażyłości z Synem Bożym

Tobie powierzone, i z Maryją, Jego najsłodszą Matką.

Pomóż nam zrozumieć, że nie jesteśmy sami

w naszej pracy, abyśmy umieli odkryć Jezusa obok nas,

powitać go z łaską

i strzeż go wiernie, jak to uczyniłeś.

Zdobądź to w naszej rodzinie

niech wszystko będzie uświęcone w miłości,

w cierpliwości, w sprawiedliwości

i w poszukiwaniu dobra. Amen!

Giuseppe: człowiek nagłych decyzji

 

Święty Józef został powołany przez Boga do służenia osobie i misji Jezusa poprzez sprawowanie swego ojcostwa, cichy, ukryty, ale zawsze dostępny i uważny, aby rozwiązać trudne sytuacje.

Jego refleksyjna obecność i ciągłe milczenie nie oznaczały pozostawania w bezruchu, bierności, niezdecydowania czy pozostawania w tyle, nie oznaczały też odłożenia na jutro „tego, o co życie prosi dzisiaj”.

Giuseppe jest przykładem człowieka, który jest zawsze uważny, szybki w podejmowaniu decyzji, bez niepewności i opóźnień. Kiedy dzięki łasce Bożej zrozumiał wielką tajemnicę, która dokonywała się w Maryi, wybiegł z domu, aby pójść i objąć Maryję, swoją oblubienicę, i natychmiast dokonał rytualnego i prawnego aktu małżeństwa, zakładając swoją rodzinę.

Kiedy Cesarstwo Rzymskie zorganizowało spis ludności Palestyny, Józef, biorąc Marię za ramię, dołączył do karawany złożonej z innych osób i przez kilka dni odbywał długi spacer pokonując znaczną odległość dzielącą Nazaret od Betlejem. Józef musi zarejestrować się do spisu ludności w Betlejem, gdyż w tym mieście urodził się Dawid, którego był dalekim dziedzicem. Giuseppe trochę się martwi podczas podróży, ponieważ Maria jest bliska porodu i całą swoją energię poświęca na jej wspieranie. Po dotarciu do Betlejem kończy czynności wymagane do spisu ludności, a następnie zaczyna szukać zakwaterowania potrzebnego, aby Maryja mogła odpocząć i spokojnie oczekiwać na narodziny. Ale poszukiwania noclegu są daremne. Każda sala przyjęć jest wypełniona ludźmi, nawet domy dalekich krewnych są bardzo zatłoczone ze względu na spis ludności. Giuseppe postanawia opuścić miasto i udać się w pobliską okolicę, gdzie znajduje się wiele jaskiń, w których pasterze często schronili się tymczasowo dla swoich trzód, chroniąc je przed nadmiernymi letnimi upałami i deszczem.

Oczywiście nie jest to przyjemny pokój na poród, ale przynajmniej nie ma w nim wścibskich oczu, a delikatność i godność rodzącej kobiety nie są przez nikogo naruszane. Możemy sobie wyobrazić, ile radości i ile światła rozświetliła ta jaskinia, gdy Dzieciątko otworzyło oczy, aby uśmiechnąć się do swojej matki i ojca! Ewangelia mówi, że nawet Aniołowie w niebie wyruszyli, aby śpiewać „chwałę Boga i pokój ludziom” i szerzyć wokół „dobrą nowinę”.

Felice Giuseppe powitała pasterzy, którzy przybyli, aby zobaczyć Dzieciątko, i zaraz potem ciężko pracował, aby znaleźć godne mieszkanie w domu, z pewnością nie będąc w stanie myśleć o powrocie do Nazaretu, biorąc pod uwagę kruche warunki Maryi i Jej Dzieciątka.

 Po pewnym czasie, ku swemu wielkiemu zdziwieniu, Giuseppe słyszy pukanie do drzwi domu, a gdy je otwiera, widzi dziwne postacie, pragnące oddać hołd narodzonemu Dziecięciu, ofiarować Mu prezenty i oddać Mu cześć. Wizyta, która naprawdę honoruje całą jego rodzinę, ale która wciąż otwiera złą przygodę.

 Herod nie otrzymał żadnej odpowiedzi od Mędrców, szuka Dzieciątka, aby je zabić, a Józef ucieka z Betlejem w poszukiwaniu bezpiecznego miejsca. Postanawia więc nie szukać schronienia w pobliżu, ale nawet opuścić ziemię Izraela, rozpoczynając długą podróż szlakiem morskim, aż do przybycia do Egiptu.

 Być może któryś ze słuchaczy podróżował w ostatnich dniach pociągiem Freccia Rossa lub samochodem po autostradzie; szybkie, szybkie ruchy.

Z pewnością nie było tak w przypadku małej rodziny Józefa, Maryi i małego Jezusa. Oni nie podróżowali, ale uciekali: ile wyrzeczeń, ile strachu, ile cierpienia i strachu kosztowała ta podróż, Bóg jeden wie.

Giuseppe dźwigał ten ciężar na swoich barkach, bo jest głową rodziny, to on pierwszy ją broni i chroni, to on jest pierwszym odpowiedzialnym za podróż w nieznane niczym uchodźca z rodziną.

Czy dzisiejsze wiadomości mówią nam, z iloma trudnościami muszą mierzyć się biedni we wszystkim emigranci, wśród ludzi, którzy się nie znają, a nawet mówią innym językiem? Giuseppe wymagało dużej odwagi! Minęło kilka lat, zanim spełniło się marzenie o powrocie do własnej ziemi, do domu w Nazarecie.

 Kiedy dociera do niego wieść o śmierci Heroda, nie zastanawia się dwa razy. Zbiera te nieliczne rzeczy, które ma i wreszcie wraca do domu, gdzie może zapewnić spokój i spokój swojej rodzinie. Te lata dzieciństwa płyną szczęśliwie, gdyż Jezus i Maryja codziennie wyśpiewują „wielkie rzeczy, których Bóg w Niej dokonał”. Co roku udają się do Jerozolimy, aby zanieść swoje dary do świątyni i pomodlić się. I to właśnie przy jednej z takich okazji Maryja i Józef „stracili” swoje Dzieciątko. Odnajdują go po trzech dniach gorączkowych poszukiwań, a Maryja, jako prawdziwa matka, nie szczędzi mu wyrzutów, podczas gdy Giuseppe milczy, bo on od razu rozumie, że to nie jest „dziwna eskapada”, ale znak tajemnicy Boga, który jest w Nim ukryty. Ikonografia przedstawia Józefa jako „wielkiego starca”. Prawdopodobnie nie osiągnął jednak wieku, w którym mógłby zasłużyć na ten tytuł. Być może obraz ten powstał jako przejaw jego „wysokiego autorytetu i wielkiej mądrości”. Władza, którą sprawował, opierała się na pełnej świadomości roli, jaką powierzył mu Bóg. Dzięki łasce Bożej był w pełni świadomy, że ma w swoich rękach „syna Dawida”, z którym Bóg tkał wielką sieć zbawienia. Każdy jego czyn polegał na oddaniu się w ręce Boga z niezwykłą i aktualną mądrością, pozostawiając zawsze pierwsze miejsce w swojej rodzinie i sercu „temu Synowi”, o którym także marzył i pragnął jego przodek, król Dawid. To jego ogromne wewnętrzne bogactwo, na które składa się prostota, wysiłek, wiara, cisza i mądrość, uczyniło Józefa „wyjątkowym” okazem do tego stopnia, że ​​wkrótce wszedł on do kultu świętych zachodniego i wschodniego Kościoła chrześcijańskiego. To nie przypadek, że jest też wielu świętych nazywanych jego imieniem i wielu ludzi, którzy wybierają jego imię jako swoje własne. Oznacza to, że nawet jego „milczenie” było i jest wymowne bardziej niż jakiekolwiek słowa. ■

MODLITWA

STRON NOWEJ RODZINY JEZUSA:

KOŚCIÓŁ

SGiuseppe, patrona Kościoła,

Ty, który jesteś obok wcielonego Słowa

pracowałeś każdego dnia, aby zarobić na chleb,

czerpiąc z Niego siłę do życia i pracy;

Wy, którzy odczuwaliście niepokój o jutro,

gorycz ubóstwa, niepewność pracy;

Ty, który dziś promieniujesz przykładem swojej figury,

Pokorni przed ludźmi, ale bardzo wielcy przed Bogiem:

spójrz na ogromną rodzinę Ci powierzoną.

Błogosław Kościołowi, popychając go coraz dalej

na drogach wierności ewangelicznej;

chronić pracowników w ich trudnych codziennych doświadczeniach,

broniąc ich przed zniechęceniem, przed negatywnym buntem,

jak z pokus hedonizmu;

módlcie się za biednych,

którzy kontynuujecie ubóstwo Chrystusa na ziemi,

wzbudzanie dla nich ciągłej opatrzności d

i ich bardziej utalentowani bracia;

i zachowajcie pokój na świecie,

pokoju, który jako jedyny może zagwarantować rozwój narodów

i pełne spełnienie ludzkich nadziei:

dla dobra ludzkości,

za misję Kościoła,

na chwałę Trójcy Świętej. Amen

(papież Paweł VI)

 Ziemska Trójca przybywa do Nazaretu i staje się wzorem dla każdej rodziny nowego i wiecznego przymierza. 

Jezus, Józef i Maryja zarysowują to, co nowego w rodzinie, co staje się źródłem radości życia „radością rodzinną”.

Rodzina z Nazaretu jest mozaiką cech ludzkich przeżywanych w autentyczności doskonałych cech ludzkich.

Papież Franciszek chciał podpisać adhortację apostolską o życiu rodzinnym, owoc Synodu Biskupów, właśnie o rodzinie, w dniu 19 marca, w święto św. Józefa, wczoraj opiekuna rodziny z Nazaretu, a dziś opiekuna Kościoła powszechnego, nową rodzinę Jezusa, która gromadzi wszystkich ochrzczonych.

przerwa muzyczna

 Biblia przywołuje do tańca w chórze wiele instrumentów muzycznych, ale wszystko, co oddycha, zaangażowane jest w wielbienie Boga. Wtedy też wychwalamy oddechem, pozwalając się zaangażować w ten utwór muzyczny.

Aby zostać ojcami, trzeba rozpoznać siebie jako dzieci, należące do kogoś. Bez tego planu sami nie staniemy się generatorami i twórcami. Nie można być ojcem, generatorem, jeśli nie ma się nikogo za ojca.

Stanie się ojcami ludzi oznacza, że ​​nie czujemy już czasu i majątku jako czegoś własnego. W ten sposób wychodzimy z wygodnej koncepcji życia i naśladując Chrystusa, stajemy się zdolni do dawania siebie i tego, co otrzymaliśmy.

Cała Ewangelia jest usiana spotkaniami. Jezus wiedział, jak poruszać się wśród ludzi. Wiedział, jak ich słuchać. Wiedział, jak dotrzeć do sedna ich potrzeb, nie wymazując konkretnych potrzeb. Za ich pośrednictwem uwydatniał najgłębsze potrzeby. Nie opuszczał ludzi, ale dotrzymywał im towarzystwa.