Wspomnieliśmy już o głębokim znaczeniu szóstego przykazania, które nie polega na tłumieniu, ale na uwolnieniu naszej uczuciowości i samej naszej seksualności. Rzeczywiście jest oczywiste, że impulsy te można zaburzyć i można je przeżywać w sposób destrukcyjny, to znaczy nie ludzki, ale po prostu zwierzęcy: doświadczane w ten sposób nie dają nawet satysfakcji, właśnie dlatego, że miłość nie jest prostą mechaniką organów, lecz zgoda dusz lub, jeśli wolicie, serc. Każdy z nas, niezależnie od tego, czy jest w związku małżeńskim, czy nie, czy jest osobą świecką, czy księdzem, jest naznaczony głęboką potrzebą kochania i bycia kochanym: gdybyśmy myśleli, że czystość polega na tłumieniu tego, bylibyśmy całkowicie zboczeni. W tym sensie, jak już wspomnieliśmy, szóste przykazanie nie uczy nas tłumienia, ale integrowania i pełniejszego przeżywania świata naszych uczuć, ponieważ zamiast tego można je przeżywać źle lub „mniej”.
Zacznijmy jeszcze raz od Abrahama, założyciela wiary żydowsko-chrześcijańskiej. To On „uwierzył” słowu Boga Stwórcy i odszedł, zostawiając wszystko w kierunku nieznanej rzeczywistości, mocny w słuchaniu wezwania jako bezpiecznej podstawy i fundamentu (pierwszy sens „wierzenia”, batàh) i pewny tego pewnego impetu, który pchnął go do przodu (drugie poczucie wiary, aman), jak widzieliśmy podczas poprzednich spotkań.
W listach adresowanych do Rzymian i Galatów św. Paweł, odnosząc się do bardzo polemicznego porównania ze światem żydowskim (z którego pochodził Paweł i w którym otrzymał surowe wychowanie), kładzie nacisk na związek pomiędzy Prawem a wiarą w Boga, który „usprawiedliwia”.
Apostoł opiera swoją naukę o „usprawiedliwieniu” (= uwolnieniu od grzechu i uczestnictwie w dziedzictwie dzieci Bożych), odwołując się do wiary Abrahama, ojca narodu żydowskiego: Paweł stwierdza, że w nim, w Abrahamie powołane są także ludy pogańskie (obiekt jego niestrudzonego przepowiadania), choć nie poznały jeszcze Boga, ponieważ Pan już „pobłogosławił wszystkie narody” (Ga 3,8; por. Rdz 12,3); a ponieważ „wiara” Abrahama została „poczytana mu za sprawiedliwość” (Rz 4,8), Abrahama można uznać za „ojca nas wszystkich” (4,16): stąd uroczysta proklamacja Pawła: „Błogosławieni są zatem ci, którzy przychodzą przez wiarę” razem z Abrahamem, który uwierzył” (Ga 3,9).
10 czerwca 1940 roku, gdy byłem obok matki, która siedziała przed domem pod lipą i karmiła piersią swojego ostatniego braciszka, przyszła kobieta krzycząc: «Wybuchła wojna! Duce ogłosił w radiu, że Włochy również sprzymierzyły się z Niemcami i przystąpiły do wojny! Moja matka sapnęła i przytuliła dziecko, jakby chciała je chronić: «Miłosierdzie, Panie! Co się stanie z nami wszystkimi?”.
Pierwszą konsekwencją było powołanie mężczyzn – młodych i starych – do wojska. Miałem dziewięć lat; Nie wiedziałam jeszcze, czym jest wojna światowa, ale zrozumiałam jej powagę, widząc konsternację na twarzach obu matek. Tak naprawdę nasze życie uległo nagłej zmianie.